Hip hop świąteczny
A co się tak w siatce szarpie?
To na święta jadą karpie.
A co się w plastiku dusi?
To tradycja, tak być musi!
Co się w krwawej zupie pluska?
Komu z boków drze się łuska?
Gdy mu grzbiet obłazi z łusek,
dzieci sypną mu okruszek,
w zwykłej wannie czy jakuzzi,
żywot krótki, same smutki -
tatuś mówi: "sypcie szybciej,
bo łeb zaraz urżnę rybce.
Jeszcze się pobawcie , dziatki,
zanim złowię go do siatki,
nim naostrzy mama noże,
na deseczce go położę,
szybko córciu , przynieś młotek
już się obok wierci kotek."
Piękne święta, syte święta
niech dziecina zapamięta
i niech nie zatyka uszek
gdy się tatuś - łup! w paluszek.
Skąd się wzięła taka ściema,
że karp twardy, głosu nie ma?
Jak nie płacze to nie cierpi,
z chęcią płynie w łapki śmierci
i wesoło macha płetwą,
bo umiera mu się lekko!
Gdyby krzyczał karp pod nożem,
pewnie by smakował gorzej.
Żeby znieść ten czas spokojniej
trzeba zrobić by ubojnie,
gdzieś za miastem, a nie w city,
takie rzeźnie z wielkiej płyty -
cicho, wiemy co jest grane,
my som cywilizowane,
nie usłyszy nikt skowytu
na odludziu, za tą płytą.
A tymczasem już na ladzie
miła pani rybkę kładzie,
Pan usłużnie ją ogłuszy
Hej, od ucha, z całej duszy!
Gdyby karpie w miastach wyły,
święta by się nam sprzykrzyły.
Europa ściska normy,
lecz wciąż ogon sterczy z torby.
Bo to taki zwyczaj stary
- w grudniu składa się ofiary.