sobota, 25 kwietnia 2020

Wiersz "Do źródła", to o tym "źródle"







Do źródła

Chadzałam
przez kilka lat.
Nucąc samonarzucającą się
pieśń barda.
Podziwiałam bijące serce,
puls i wznoszącą się kulę wody.
Pies maczał pysk i łapy,
w rozlewisku
pluskały się wróble i szpaki.
Małżeństwo kaczek krzyżówek
miało tu swoje regularne postoje
jak para emerytów.
Zielona mokrość popiskiwała pod butami.
Zzuwałam je zatem.

W ramach rewitalizacji dzielnicy
naprawiono
dziurawy wodociąg.
Ja to przebolałam, zrozumiałam,
wyjaśniłam psu.
Nie trzeba tłumaczyć kaczeńcom i ptactwu,
iż rzecz z gruntu fałszywa lub zaledwie sztuczna
zaspokaja prawdziwe pragnienia,
wyzwala szczere uczucia, a gdy ginie, to żal.