{okolicznościowo na bombkę, Boże Narodzenie 2020)
Eksplozja
Dla jednych całkiem bezgłośnie,
zaledwie przy wtórze dzwoneczków
kryształków żyrandoli,
dla innych z hukiem i dymem,
zapadaniem się stropów i podłóg
rozbiła się bania.
Bomba
na szczycie świata,
zielonym drzewie Ziemi zawieszona,
kusząca srebrem, złotem i barwami.
Rozprysła się
na okruchy szkła, lusterka wklęsłe.
Fałszywy brokat wpada do oczu,
w zębach piaskiem zgrzyta,
w trybach codzienności.
Popsuły nam świat i nas.
Stanął świat na głowie
W każdym lusterku
zniekształcone oczy i usta,
nie wiadomo, czy uśmiechy
czy małpie grymasy,
czy płacz czy szyderstwo.
Ostre krawędzie ranią
niemal niezauważalnie.
Boli? Nie boli?
Specjaliści ocenią, a nie ten zbolały.
Choćby jedną garść śniegu na opuchnięte oczy,
na twarze rozognione,
a i śniegu brak, wyparował.
Jak wielu.