Cicha noc
Niżej gwiazd
miasta i groty, oliwne ogrody,
niżej aniołów
ludzie, pola słoneczników,
pustynie oświetlone księżycem,
i tylko księżycem,
spadają tylko gwiazdy,
nawet kiedy ranią,
jest to z woli kosmosu, twardych praw natury.
Nie z woli mężów
ogień spadł na ziemię.
Skrzydła na niebie
to tylko ptaki i anioły.
Bywały kiedyś noce,
noce ciche i święte.
Nie mniej czarne, nie mniej granatowe,
z makiem gwiaździstym głębsze,
a przecież mniej ciemne.
W okopach śpiew naiwny,
szczere głosy drżące,
w schronach krótki oddech murmurando,
w lasach czujne milczenie,
by nie zdradzić miejsca.
Cicha, wielka i ciemna,
ciemna jak noc zwątpienia.
Anioł roztropny czeka,
powoli frunie,
nad akwenem świata,
nad pustynią
niesie oliwę
do lampy.