Wiersze ukazały sie w 2016 roku na portalu PISARZE.PL,
ale zniknęły, zatem trzy wklejam tutaj.
Katarzyna Boruń-Jagodzińska
Syn
pali
zabawki ojca.
Ocalałe z powstań, rzezi i pogromów.
Nie "po
ojcu".
Po ojcu by się spodziewał
większej powagi
gdy wesoło trzaska w piecu
szklane oko.
Syn pali.
Ojciec pozwala synowi.
Palić.
Zapalniczka jedzie po długim stole
na wariata.
Błyska.
Zajączek.
Wyskoczył.
Bim bom!
Szykuj się!
Wygnał śpiocha z legowiska
syn.
Obaj kryją
w pleśni
do następnego transportu.
Trzeci
wraca zły.
(Nowa
Wieś Warszawska 2015/2016)
Big Black Mama
Czarne się nie wstydzą.
Stare się nie wstydzą.
Podrygują
falują ciała,
pełne cukru
przejrzałe owoce.
Nie boją się,
że ktoś syknie
- mamo, przestań...
Stare się nie wstydzą,
tupią na świat w kole,
śpiewają donośnie
o wiankach straconych,
o jabłkach strąconych,
konikach spragnionych ,
szabelkach złamanych,
nie boją się, że ktoś warknie
- mamo, przestań...
W czterech ścianach
płaczą tańcząc
do niewidomych Murzynów z głośnika.
Biodro rzuca się wpław
i faluje ramię,
dłoń
w łabędzia głowę zamieniona
odpływa w bramę sierocińca,
od domu tak daleko,
odjeżdża jak Lohengrin w czarny chór,
i zamiast kwiatów łzy posyła ślepym,
a oni (po angielsku):
- mamo,
przestań.
Początek wiersza
Dla Teresy Cwaliny
“A
tu są kasztany, których nikt nie zbiera”
powiedziała
jedna pani drugiej pani.
Obie
starsze
ale
nie “stare kobiety” z żelaznego repertuaru poetów.
Zabudowania
gospodarcze,
wonie
ze stajni
i
sosen,
waga
miejsca .
Październikowe
południe w Laskach
starczy
za rymy.
Dziwne,
bo
kształt tak przyjazny, ciepły,
przyległy
do dłoni i kieszeni
rozkoszny
póki się twardo nie zmarszczy.
Nawet
jeśli w zapomnienie
umknęły,
pobiegły
koniki
na
czterech zapałczanych nogach.
Siarczystych
kopytkach.